Bokser z MO – Jerzy Kulej
Dziś w naszej serii sław odzianych w rękawice bokserskie, czas na największą legendę tego sportu w naszym kraju, Jerzego Kuleja.Jerzy Kulej to bez wątpienia najbardziej utytułowany pięściarz w historii Polski. Zawodnik ten odbył 348 walk, z tego wygrał 315, 25 przegrał a 6 zremisował. Życie Kuleja praktycznie od zawsze było związane ze sportem. Jego żywotność nie była jednak zbyt lubiana. Jako żywe, sprawne dziecko często chuliganił i wagarował, czym przyprawiał o zgryzotę swoją matkę. Wszystko wskazywało na to, że młody Kulej zejdzie na złą drogę, na szczęście, pewnego dnia spotkał Wiktora Szyińskiego trenera bokserskiego klubu Skra.
Początek styczności z boksem
Początek bokserskiej kariery Jerzego Kuleja wiąże się z… wyrzuceniem go z treningu. Wspomniany już trener Wiktor Szyiński wyrzucił przyszłego mistrza z powodu jego drobnej delikatnej postury i wieku. Kulej miał bowiem wtedy tylko 12 lat. To wydarzenie sprawiło jednak że u mistrza pojawił się cel, do którego może dążyć. Młodzieniec przestał rozrabiać i zabrał się za siebie. Jerzy Kulej treningi rozpoczął w wieku 16 lat. By już po 2 latach znaleźć się w reprezentacji Polski. W pierwszej swojej większej imprezie, Mistrzostwach Europy w Lucernie dotarł do ćwierćfinału.
Praca i treningi
Jerzy Kulej starał się cały czas łączyć naukę i pracę ze sportem. Ze Skry przeniósł się do warszawskiej Gwardii. Rozpoczyna też pracę w milicji obywatelskiej. Będący jego ówczesnym trenerem Feliks Stamm nie decyduje się jednak na wysłanie młodego pięściarza na olimpiadę w Rzymie, na którą jedzie inny silny zawodni- Marian Kasprzyk. Kulejowi udaje się jednak założyć rękawice bokserskie z orłem białym w 1963 roku i wyjechać na Mistrzostwa Europy do Moskwy, gdzie zdobywa złoty medal.
Olimpijskie złoto
Złoto na Mistrzostwach Europy predestynowało Jerzego Kuleja do roli faworyta Igrzysk Olimpijskich w Tokio w 1964 roku. Podczas tej imprezy Kulej został okrzyknięty jednym z największych fighterów w historii boksu. Jego walki zachwycały dynamiką, szarżą i licznymi atakami od pierwszej do ostatniej rundy w wykonaniu Polaka. Walka finałowa z reprezentantem Rumunii, Michaliną wyglądała jednak zupełnie inaczej. Stamm kazał mu czekać, na pierwszy ruch przeciwnika, blokować i kontrować, a dopiero w późniejszym czasie starcie zaatakować. Taktyka ta przyniosła oczekiwane rezultaty i zaskoczony zachowaniem Polaka przeciwnik, uznał wyższość odzianych w rękawice bokserskie pięści Kuleja, a nad najwyższym stopniem olimpijskiego podium powiała białoczerwona flaga.
Złoty okres kariery, problemy i tarapaty
Okres od igrzysk do igrzysk był „złotym wiekiem” kariery Kuleja. 1965 to tytuł mistrza Europy. 1966 to wygrana w turnieju przedolimpijskim w Meksyku. Zwycięstwo to zostało okupione jednak wielkim bólem, ponieważ nasz pięściarz założył rękawice bokserskie pomimo połamanych zębów. Rok później naszemu mistrzowi podwinęła się jednak noga i wywalczył „tylko” srebro na ME w Rzymie.
Przygotowania do kolejnej olimpiady przerwał jednak poważny wypadek samochodowy 18 czerwca 1968 roku. Kulej pomimo licznych obrażeń i wbrew woli lekarzy nie zaprzestał treningów i otrzymał powołanie do olimpijskiej kadry.
Kłopoty z kolegami w pracy
Pięściarze mają buntowniczą naturę w genach. Dzięki silnej woli i dużej dozie szczęścia Kulejowi udało wykaraskać się po wypadku, był już pewny wyjazdu do Meksyku, gdy… Podczas grupowania przedolimpijskiego w Zakopanym, wdał się w bójkę, w której znokautował kilku „kolegów po fachu” milicjantów z lokalnej komendy. W takiej sytuacji pięściarza czekał nawet kilkuletni wyrok, ale na szczęście jego przełożeni z MSW i MO powiedzieli, że przymkną na ten wybryk oko, jeśli z Meksyku przywiezie kolejne olimpijskie złoto. Kulej zgodził się na propozycję i po kilku walach usłyszał Mazurek Dąbrowskiego.
Nieoczekiwany koniec kariery
Po olimpiadzie w Meksyku, kiedy wszyscy zaczęli się przyzwyczajać do zwycięstw Jerzego Kuleja, ten postanowił odwiesić rękawice bokserskie na kołek. Dokonał tego podczas wywiadu z Jackiem Żemantowskm. Jak wspomina po latach, taka niespodziewana informacja była jedyną szansą by odejść w blasku ze sportu, nie padając wcześniej na deski.